Ostatnie wydarzenia dziejące się wokół nas mogą napawać niejedno serce wierzącego człowieka troską, czy wręcz niepokojem. Zapewne nie jeden z nas zadaje sobie pytanie: co dalej? Jak to wszystko będzie wyglądało? Dokładnie w takich okolicznościach i nie tylko, powinniśmy patrzeć z wiarą w górę, gdyż tam jest Pan Jezus i nasza ojczyzna. On nigdy nie zostawi swoich na pastwę losu.
Nigdy nie będziemy pielgrzymować zgodnie z naszym otrzymanym zbawieniem, jeśli nie będzie nas przez wiarę podnosić w górę coś wyższego, cennego nawet bardziej niż to, co już posiadamy. To może być tylko osoba Chrystusa, którego przyjścia oczekujemy. Pomimo różnych okoliczności musimy spoglądać wzwyż, aby w ogóle dać radę przechodzić przez to wszystko, co nas otacza.
Być może nie zwracaliśmy zbytnio bacznej uwagi na takie postacie Nowego Testamentu jak Symeon, czy też prorokini Anna. Ale właśnie one miały tą jedną szczególną cechę, a mianowicie: czekały na Mesjasza. Z tego względu możemy zauważyć u tych osób bogobojne życie i wierność Prawu Bożemu. Z drugiej strony istnieli zapewne również pobożni Żydzi, ale których myśli nie wykraczały poza zakres przepisów i na tym sprawa się kończyła. Przykładem jest Elkana,mąż Anny, który corocznie chodził do Sylo w celu złożenia ofiar Panu Zastępów. Ale to nie on modlił się o potomka, który miał naprawić stan wiary kapłanów, lecz jego żona Anna, która później w swej modlitwie sięgała myślami aż do Mesjasza. Widzimy zatem, że można prowadzić różne życie wiary.
Mimo to, patrząc na nas chrześcijan, powinniśmy zaczerpnąć dobry przykład z takich wierzących, których serca były zwrócone w górę z oczekiwaniem na przyjście Mesjasza. U wierzącego chrześcijanina, którego wzrok wiary kieruje się wzwyż, a jego serce jest zajęte chwałą Chrystusa i pokłada w Nim całkowicie ufność, to prowadzone w taki sposób życie na ziemi będzie wyglądać zupełnie inaczej. Ale jeśli nasze myśli nie będą wychodzić poza ziemski zakres, albo będą się sprowadzać do naszych codziennych chrześcijańskich obowiązków takich jak: pobieżne przeczytanie Słowa Bożego lub religijne chodzenie do zboru (kościoła) - to niestety będzie nam brakować właściwej duchowej oceny, a przede wszystkim szczerych pobudek do życia z Panem Jezusem. Taki chrześcijanin łatwo i szybko stanie się „światowym”, a w swoim codziennym postępowaniu tylko w niewielkim stopniu będzie się w stanie odróżniać od sposobu myślenia ludzi niewierzących. Jednakże jeśli jego wzrok będzie skierowany w górę, to pozwoli zachować jego serce i codzienne życie, na wąskiej ścieżce Chrystusa. W taki sposób Pan będzie uwielbiony w życiu tego wierzącego, a z kolei Jego cechy będą też zauważane w świecie.
Reasumując, musimy mieć coś wpływającego na nasze serce, nasze motywy i pobudki. Jest to coś, co jest mocniejsze i jest ponad nami, pomagające nam należycie pielgrzymować. Albo będzie to Chrystus, albo będzie to wpływ otaczającego świata. Jeśli to będzie Chrystus, czego wszystkim życzymy, to będziemy żyć w bojaźni Bożej, jako obcy na tej ziemi, z świadomością wykupienia nas przez Jego drogocenną krew. Będziemy oczekiwać na przyjście Pana Jezusa po nas. Gdy przyjdzie w celu pochwycenia Wierzących, to wtedy właśnie zostaniemy zabrani w górę już na wieczność, gdzie znajduje się nasz wieczny dom i przejdziemy z wiary do oglądania.